wtorek, 31 sierpnia 2010

Muszę to mieć

przeglądając ostatnimi czasy zawartość tzw internetu trafiło i się na dość ciekawe przedmioty i w sumie oba bardziej kierowane są do kobiet [no chyba ze facet chce to niech sobie używa].
Oto i one:
nr 1

Mój wielki [bez skojarzeń proszę] faworyt i zarazem ulubieniec literacki czyli Cthulhu we własnej osobie! Niesamowita sprawa że Wielki Przedwieczny może znaleźć praktyczne zastosowanie nie tylko jako figurka na półce. Jedyną widoczna wadą jest kolor, bo powinien być zielony.

nr 2

Pamiętacie film Ridleya Scotta zwany Alnien [tudzież Obcy - 8 pasażer Nostromo]? Wiec na pewno poznajecie tego przystojniaka! Tak! to jest Xenomorph, który tak ładnie w jednej ze scen wyłaził z klatki piersiowej jakiegoś biedaka.

wtorek, 24 sierpnia 2010

Szaleństwo

Stałam się uzależniona od mody na suknie.

Następnym razem może okazać się że jesteś moją córką, która 8 razy ginęła by odnaleźć się jako przyrodni brat wujka Ridża.

Ridżu może podszywać się pod żyrandol.

Wydaje mi się że jestem częścią terakoty.

Jeszcze raz mnie wkręcisz a będę zmuszony cie skarcić kablem od Prodidża.


..

piątek, 20 sierpnia 2010

Względy

ehh czego to człowiek nie powie gdy zostanie obudzony przez atrakcyjną prawniczkę... jak tu z mózgu pogrążonego jeszcze we śnie wykrzesać choć cień komplementu... i jednocześnie jak powiedzieć, że nic się nie stało gdy właśnie zostałeś obudzony...
to na prawdę proste!
wystarczą tylko dwa słowa [no w sumie pięć, ale w tych dwóch jest ponoć jakiś sens]

wystarczy powiedzieć "Masz u mnie sypialne względy" (:

Tym miłym akcentem kończę i pozdrawiam! 

wtorek, 17 sierpnia 2010

Magnes

Niektórzy z prowadzących przyciągają nieszczęścia jak magnes.
Po opowieści o całokształcie :
popadłam w obojętność intelektualną,
wandalf w bezpłodność emocjonalną.

piątek, 6 sierpnia 2010

Przeczytałam dziś w swoim brązowym kajeciku(T.Pratchett) : Słusznie jest bowiem powiedziane: znajdź szpilkę i podnieś ją, a przez cały dzień będziesz miał szpilkę.
Pomysł posiadania podręcznego zeszytu powstał, bo ciągle zapominam o rzeczach istotnych. Z czasem, zaczęłam w nim zapisywać rzeczy zabawne - i co ważniejsze - dziwne.

Wieczór w dymku z papierosa i kolejny błyskotliwy cytat:
*Mów do mnie brzydkie słowa. Po hebrajsku!

Warszawski spleen:
*Staszko z Bogdańca
*Elżbieta Czubówka
*Masz włosy jak z pomorskiego (czyt. masz zmierzwione włosy).

o związkach - okazje różne:
* on jest taki.. niedorozwiedziony!
* nie chcę związku, świetnie się bawię sama ze sobą.

oraz z serii - w głowie mi sie nie mieści że to powiedziałam:
* to też jest często rzadkim zjawiskiem

i - w głowie mi sie nie mieści że on to powiedział:
* szukać w dupie firanek (czyt. niepotrzebnie szukać zmartwień).

i pamiętajcie:
Zaczął padać deszcz. Mogło być gorzej. Mogły padać węże. Mógł spaść kwas. (T. Pratchett)

wtorek, 3 sierpnia 2010

Od piwu do absurdu

Pomysł na zapiski z domu opium narodził się już dawno - realizacja następowała jednak nieregularnie i głównie w moim brązowym kajecie. Piękne warszawskie lato zainspirowało nas do zmiany konwencji. W sumie co my tego pięknego lata widzieliśmy, leżąc w na poziomie -1 na kanapach z sishą podawaną z ręki do ręki, skręcając się ze śmiechu.. Biorąc pod uwagę obsługę, to taki bułgarski pościg był ! A pomyśleć, że wszystko zaczęło się od gramatyki. Deklinacja piwa jest bardzo niebezpieczna. Zwłaszcza w formie piwu.

Póki co,ta ostatnia niedziela:
* Pluj na kogo chcesz! Smarkam na to.
* Bill Clinton palił trawę, ale się nie zaciągał arbuzem.
* Drylownica do sushi.

i coś z innej niedzieli:
* uważaj! mam nóż stołowy.

Do grona naszych ulubionych powiedzonek tego lata niespodziewanie dołączyło:
Dobry seks jest lepszy od braku seksu.
oraz, naszej drogiej Pensjonarki:
w tempie ślimaka po walium..

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

No to ziuuum!

To miał być kolejny normalny pobyt w Warszawie, to miał być miły spokojny oraz normalny wieczór z Anu... to miał być, i nie był... no bo po co iść na 2 randki jak można na 3 i trochę jeszcze pokomplikować sytuacje i w "palarni opium" jednocześnie ucząc się kroków salsy. Ale nie o tym pisać miałem lecz o jakże ważnej twórczości dwóch umysłów. Ostrzegam, że może nie być zabawie, i małe dzieci czytać tego nie powinny z uwagi na poziom językowy i "mongolskie dialogi". ziuuuum!


"Wiedziałem, że te mewy były zbyt białe, to Zygmunt Prejzner tupał mi o pokład."
"Wjebałam się na prawicującą ławkę"
"Budyń jest volksdeutschem" - hmm ale o co tu chodziło?
"Może bardziej bezosobowo... Mam takiego znajomego z Wrocławia pod Siechnicami"
"- Popłakałam się ze śmiechu...
 - hmm.. lubisz to... :-)"
"Odkąd Ty masz rurę!"
"Mogę iść z nią na kawę i do łóżka. W końcu mam swoje zasady"
"Nigdy nie myślałem, że można się tak wypierdolić podczas seksu"

i na raziu tylu... na chwałę płomienia! :)