wtorek, 3 sierpnia 2010

Od piwu do absurdu

Pomysł na zapiski z domu opium narodził się już dawno - realizacja następowała jednak nieregularnie i głównie w moim brązowym kajecie. Piękne warszawskie lato zainspirowało nas do zmiany konwencji. W sumie co my tego pięknego lata widzieliśmy, leżąc w na poziomie -1 na kanapach z sishą podawaną z ręki do ręki, skręcając się ze śmiechu.. Biorąc pod uwagę obsługę, to taki bułgarski pościg był ! A pomyśleć, że wszystko zaczęło się od gramatyki. Deklinacja piwa jest bardzo niebezpieczna. Zwłaszcza w formie piwu.

Póki co,ta ostatnia niedziela:
* Pluj na kogo chcesz! Smarkam na to.
* Bill Clinton palił trawę, ale się nie zaciągał arbuzem.
* Drylownica do sushi.

i coś z innej niedzieli:
* uważaj! mam nóż stołowy.

Do grona naszych ulubionych powiedzonek tego lata niespodziewanie dołączyło:
Dobry seks jest lepszy od braku seksu.
oraz, naszej drogiej Pensjonarki:
w tempie ślimaka po walium..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz